


Na ta noc czekalam zawsze z utesknieniem. Ciekawosc, dreszczyk emocji i nieprzeblagalna chec podejrzenia Mikolaja w akcji.. przylapania go na goracym uczynku (ah! choc jeden raz!). Nigdy sie nie udalo. Listy do Mikolaja znikaly spod poduszki niczym za skinieciem magicznej rozdzki, a prezenty bezszelestnie wyrastaly wokol lozka, witajac zaspana, mala Madzie gora niespodzianek. I zawsze towarzyszyla temu wielka magia. Dziecieca magia, pelna slodkiej naiwnosci, radosci i usmiechu, ktory dlugo pozostawal na mojej twarzy.
Z czasem jednak, z malej dziewczynki urosla troche wieksza panienka, ktora dnia pewnego swiatecznego, szukajac kredek i akcesorii do ozdob swiatecznych, nieopatrznie trafila na dziwna teczke. Teczke, ktorej nigdy wczesniej w domu nie wiedziala. Z nieoparta ciekawoscia 8-letniej dziewczynki, bez namyslu otworzyla tajemniczy pakunek. Lzy zalaly jej oczy.. wszystkie listy, wszystkie rysunki adresowane do NIEGO przez TYLE lat, ujrzaly ponownie swiatlo dzienne. To byl juz koniec. Obraza na rodzicow i wielki smutek, ze "ON.. on juz dla mnie nie istnieje". Cala magiczna otoczka pekla w jednej chwili niczym banka mydlana. .
Mama stanela na wysokosci zadania: nie placz Coreczko, napiszemy list do PRAWDZIWEGO Mikolaja. przekonasz sie sama.
Ja mowilam, a ona tlumaczyla na j.angielski i starannie pisala. Nie wierzylam, ze moze miec to jeszcze jakikolwiek sens w tak beznadziejnej sytuacji.. mylilam sie, bo po miesiacu przyszlo TO. 100% autentyk directly from Arctic Circle;))
No dobrze, a czy Wy byliscie w tym roku grzeczni?!
Bo ja nie..